Już za chwilę jedno z fajniejszych świąt w roku: Dzień Dziecka! ☼ I chociaż od lat w kategorii wiekowej wpisuję dorosły, to jednak z pewnych rzeczy nie wyrosłam i wciąż gdzieś w głowie siedzi mała dziewczynka z obtartymi kolanami i lizakiem grzybkiem w dłoni. I dziś o jednym z moich dziecinnych marzeń, których nigdy nie zrealizowałam. Cudowny słodki baldachim, który sprawia, że każda mała dziewczynka czuje się chociaż chwilę prawdziwą księżniczką ♥. Sądziłam przez lata, że realizacja takiego banalnego marzenia nie jest możliwa, ze względów oczywistych- w domu mieszka prawdziwy facet, hamujący czasem zapędy do przemiany domu w pudrowe pudełeczko, jednak znalazłam odpowiednie miejsce na zwiewne woale. Balkon! Jestem pewna, że zaprzyjaźniłby się z bluszczami, pachnącym groszkiem i hamakiem. Myślę, że poza ozdobną funkcją byłby to również skuteczny odstraszacz ptaków, które w ostatnich tygodniach rozgościły się na naszym balkonie i poza załatwianiem tu i ówdzie swoich potrzeb, znalazły miejsce na gniazdo w ogromnej donicy z bratkami. Z pomocą przyszła mi IKEA, która teraz w ofercie ma dwa rozmiary moskitier, więc mam nadzieję, że już w przyszłym tygodniu zostanę szczęśliwym posiadaczem magicznego balkonu :)
Marsala i Copper Blush to kolory, które królują w 2015 roku w każdym szanującym się katalogu. Pantone i Dulux wybrały bardzo zbliżone barwy, które- przyznam szczerze- są naprawdę przepiękne i odpowiadają mi bardziej niż fiolety, które zdominowały rok 2014. W zestawieniu z coraz częściej goszczącą we wszystkich wnętrzach miedziach stanowią kwintesencję elegancji i smaku. Nieprzesadzone, nieprzesłodzone, świetnie pasujące w dodatkach, ale również stanowiące fajne tło. Zebrałam z pinterest inspiracje, które najbardziej przemówiły do mnie. Czasem myślę sobie, że nasz dom, którego bazę stanowi biel jest idealnym miejscem do sezonowego goszczenie kolorów roku ;)
![]() |
Dulux i copper orange. |
![]() |
Gdyby tak moje miejsce pracy ozdobić takimi detalami? |
![]() |
I cały zestaw w kolorze marsala. |
![]() |
Miedź i złoto idealnie pasują do ciemnej pudrowego różu. |
![]() |
Wnętrze można urządzić mniejszym kosztem- wystarczy jedna wycieczka do marketu budowlanego i zakup farby, a stare druciaki dostaną drugą szansę. |
![]() |
Nawet ściany pokryte przez tapety z włókna szklanego możemy szybko odnowić malowaniem. |
![]() |
Wnętrze w tonacji cooper idealnie ukazuje piękno detali w zdecydowanie odcinających się barwach. |
![]() |
No i największe zaskoczenie- kanarek w pudrowej klatce! Nie wpadłabym na takie zestawie barw, które wygląda szałowo! |
Z każdej podróży wracają z nami jakieś osobliwe pamiątki, których ilość i gabaryty ogranicza zazwyczaj ciężar i pojemność bagażu ;) No dobrze, finanse trochę też, ale gdybym mogła z każdego egzotycznego miejsca targałabym cuda, które tam stanowią element codzienności, a które w naszym eM byłyby na wagę złota. Jedną z takich dziwnych pamiątek mógł zostać... zlew! Wiem, wiem, to szaleństwo, ale kiedy projektowałam naszą łazienkę, zainspirowana przez Mamę jej zachwytem dla marokańskich dekoracji byłam gotowa zainwestować ostatnie pieniądze w nieziemskie importowane umywalki z dalekiego południa. Pomagając naszym przyjaciołom zaprojektować ich nowe mieszkanie szukałam ostatnio detali, które idealnie oddawałyby ich wyjątkowy charakter i miłość do orientu. I temat marokańskich zlewów powrócił jak bumerang ;) Początkowo planowali, że wnętrze dość przestronnej łazienki będą zdobiły surowe bloki granitowe, a mocny dizajnerski akcent będą stanowiły oryginalne baterie, jednak kiedy pokazałam im niesamowite zdobione zlewy z marokańskiej ceramiki, oraz metalowe umywalki przepadli z kretesem! Poszukiwania ideału trwają, ale mam wielką nadzieję, że pozwolą mi pokazać Wam efekt końcowy. A Wam podobają się te barwne cudeńka?
Żródło: pinterest.
Żródło: pinterest.
Tyle czasu nosiłam się z zamiarem zrobienia swojej własnej kolekcji kubków, aż w końcu moje białe kubki z IKEA doczekały się! Poczytałam, poszukałam inspiracji i na warsztat zamierzam wziąć zwariowane wzory, które zobaczyłam na pinterest- ufoludki na pewno przypadną do gustu mojej bratanicy! Tak sobie myślę, że za jakiś czas zrobimy chyba wspólnie takie kubasy- będą super pamiątką, musimy tylko poczekać, aż trzyletnia niecierpliwa rączka będzie chciała malować po kubku, a nie po każdej innej dostępnej powierzchni ☺ Poczytałam dokładnie instrukcje, ponieważ nigdy wcześniej nie malowałam szkła użytkowego (moje obrazki farbami witrażowymi do dziś "zdobią" okna w domu rodziców ;>) i widzę, że są dwa punkty krytyczne, których poprawne przejście gwarantuje trwałość rysunków. Po pierwsze zanim zaczniemy wykonywanie szkiców, czy malunków powłoka ceramiczna musi zostać dokładnie odtłuszczona. Drugi newralgiczny moment wystawia naszą cierpliwość (a na pewno moją!) na dużą próbę, ponieważ malunki powinny porządnie wyschnąć , czyli przed wypalenie ich w piekarniku dobrze byłoby zostawić je w spokoju na kilka godzin. Cała reszta zależy już od ilości dostępnej powierzchni do mazania i ilości kolorowych markerów.
↓
↓
↓
↓
↓
↓
↓
↓
TADAŁ! Widziałam już u Was pięknie ozdobione tą techniką doniczki- ciekawa jestem, czy ktoś jeszcze się skusi? W planie mam jeszcze zdobycie pięknego złotego mazaka i produkcję prawdziwie "eleganckiej" sztuki. ☺
![]() |
kaloryfery łazienkowe - ukrywać, czy eksponować? |
Temat kaloryferów powraca jak bumerang, ponieważ wciąż nie mogę się zdecydować na wzór osłony grzejnika w kuchni. Szukając inspiracji obejrzałam setki zdjęć i doszłam do wniosku, że czasem pozorna szkarada może stać się ozdobą. Żeliwne, grube żeberka spędzające niejednokrotnie sen z powiek właścicielom spotykamy już teraz chyba jedynie w starym budownictwie, ale te zdjęcia mówią same za siebie: jestem kaloryferem i nie wstydzę się tego, osiągnąłem ZEN w parze z resztą pomieszczenia i jest mi z tym świetnie! ☯ A co Wy o tym myślicie? To dobry pomysł, żeby przestać walczyć z upiorem na ścianie? Zdjęcia przypięte do mojej tablicy pinterest: Simply beautiful: details!
![]() |
Hello Cannes! |
Czas pędzi jak szalony i ani się obejrzałam, a zaraz rozpocznie się czerwiec. Wielkimi krokami zbliżamy się do pory urlopowej, a nasze plany na najdłuższy wyjazd wciąż są w fazie lęgowej- to chyba dobry moment, żeby w końcu obrać azymut na konkretne miejsce. I chociaż motocyklem zwiedziliśmy już zdecydowaną większość Lazurowego Wybrzeża, to moje serce tam pozostało i po cichu liczę na to, że powrócimy tam wkrótce ♥ Dziś kilka wspomnień z naszej poprzedniej wyprawy, której celem było Saint Tropez- o całej możecie przeczytać tu i tu, ja tymczasem oddaje się błogim myślom o zbliżającym się za kilka dni spotkaniu z Tatrami☻
![]() |
I ten bajeczny kolor wody... |
![]() |
Jedna z najpiękniejszy zatok w drodze do Monako. |
![]() |
W drodze do Monte Carlo. |
![]() |
Najpyszniejszy nicejski obiad. |
![]() |
Salon Hondy w Nicei to jedyne miejsce, gdzie przydałby się tlumacz polsko francuski... |