Zaplanowałam kolejne etapy zmian balkonowych i już nie mogę doczekać się, kiedy posiane niezapominajki, pachnący groszek i maciejka wykiełkują! Mam wielką nadzieję, że w tym roku uda mi się nie utłuc wszystkich zielonych zalążków i chociaż część z nich przeżyje i wyrośnie na piękne okazy. O ile z doniczkowymi kwiatami domowy radzę sobie już dość dobrze, to jednak wyhodowanie roślinki od "małego" wciąż pozostaje dla mnie wyzwaniem. Póki co parapet w sypialni zamienił się w kilka mini szklarni, a ja planuję balkonowe zagospodarowanie przestrzeni :) Jestem pewna, że pośród Was są specjalistki ogrodniczki, więc jeśli macie jakieś doświadczenia w wysiewaniu kwiatków, a potem przesadzaniu ich do dużych donic, będę wdzięczna za każdą radę!
via pinterest

Bo jak można powiedzieć "kolejny drewniany stół" o tak niesamowitym meblu, który po prostu "robi" to - a jakże!- szwedzkie mieszkanie :) Cudowny dowód na potwierdzenie tezy, że elementy wnętrza nie muszą reprezentować jednego stylu, a odpowiednie zestawienie nowoczesności i dawnej epoki, drewna i metalu, bieli i ciemnych barw, jest umiejętnością najwyższych lotów. Poza przepięknym stołem, w całym mieszkaniu, chociaż nie aranżowanym przecież na potrzeby polskiej wiosny 2015, widzę wszystko co modne i pożądane w tym sezonie! Metalowe krzesła, druciany abażur, wzorzyste pokrowce na poduszki, cegły i oczywiście przeróżne kosze. Przepadłam kompletnie i w tym pozytywnym nastroju życzę Was udanego weekendu :)



















Zdjęcia stąd.
Od lat nie ozdabiałam wielkanocnych jajek, głównie ze względu na przedświąteczne migracje, jednak kiedy zobaczyłam te przepiękne pisanki postanowiłam, że w tym roku będą stanowiły dekorację numer jeden! W szufladach zalega cała masa kolorowych lakierów do paznokci, które nareszcie odnajdą swoje powołanie i barwnie ozdobią nasze pisanki. Cały proces wygląda na dość prosty i potrzeba do niego jedynie jajek, wody, lakierów i... chęci ;) To pierwszy, ale na pewno nie ostatni wielkanocny post- w końcu dałam się ponieść tej szalonej fali! Ściskam Was gorąco!
P.S. ponieważ od dziś testujemy nową odsłonę bloga, będę Wam bardzo wdzięczna za wszelkie uwagi, gdyby cokolwiek nie działało jak należy lub utrudniało Wam poruszane się po stronie :)
Zawsze lubiłam bujanie w obłokach, więc na placach zabaw pierwszym obleganym przeze mnie miejscem były najwyższe huśtawki. Lubiłam latać na nich wysoko pod niebo i czuć się trochę jak wolny ptak. Podobną radość sprawiało mi zawsze wylegiwanie się w hamaku, dlatego zawsze wiedziałam, że w naszym domu znajdzie się choćby niewielki. Kilka lat temu na naszym balkonie zawisła duża hamakowa huśtawka i w wakacyjne wieczory lubię zapadać się w miękkie poduszki i podziwiać zieleń i kolory wokół. Dziś znalazłam garść inspiracji, na których domowe bujawki "robią wnętrze". Ciekawa jestem, czy pośród Was są jacyś fani hamakowego relaksu? Ściskam!
photo via pinterest