Moje Drogie, wakacyjny czas płynie mi nieubłaganie, ale absolutnie nie marnuję ani godziny i chociaż na blogu jest zdecydowanie spokojniej, to takie są prawa letniej laby- nie walczę z tym i cieszę się, że mogę spędzać wolne chwile na przyjemnościach. A tych jest całkiem sporo :) Przede wszystkim, po bardzo pracowitych tygodniach postanowiłam wykorzystać nadmiar urlopu i zrobić coś tylko dla siebie. Cały wolny dzień upłynął mi na relaksie- kawie i lunchu w ulubionej knajpce, kinie, szwędaniu się po parku i zakupach w plastyku. To ostatnie miejsce powinnam zdecydowanie omijać z daleko, bo z każdą wizytą moje akcesorium malarskie powiększa się o nowe łupy. Od dawna obiecywałam sobie, że wygospodaruję czas na malowanie, szkicowanie, tworzenie i w końcu postawiłam na swoim. Dzięki instagramowemu wyzwaniu "dzień bez kaligrafii jest dniem straconym" uporządkowałam miejsce do pracy i odkopałam wiele szkicowników, bloków i rysików. I na każdym kroku dostrzegam inspiracje, a ostatnio moim łupem padły akwarele w kredkach! Coś fenomenalnego i nie mogę uwierzyć, że tak późno je odkryłam. Dzielę więc mój czas pomiędzy pracę, dom, ogród (o zgrozo!) i tworzenie. A jeśli mowa o ogrodzie przyznaję, że ostatnie burze skutecznie mnie z niego wygoniły. I niestety wczoraj pomiędzy ulewami walczyłam ze "wszechwyrastającymi" spod kory skrzypami! Niestety, dopiero po wytarganiu prawie 300 litrów kory odpowiedziałam przecząco na pytanie mamy: a położyłaś pod nią agrowłókninę? :D Tym sposobem wczoraj zebrałam plon swojej bezmyślności i przerzuciłam w tę i spowrotem całą partię korusi, żeby pod nią ułożyć to białe i jakże potrzebne cudo. Jakby w podziękowaniu za trudy mój ogród postanowił pokazać mi, że warto o niego dbać i odkryłam pierwszy nieśmiały pączek na naszym zniszczonym rododendronie! Radości nie ma końca :)
Żeby Was już kompletnie nie zanudzić w telegraficznym skrócie do listy moich "bardzo wielu spraw poza życiem w sieci" dopiszę jeszcze motocykl, którym nie mogę się przestać cieszyć- z tego wszystkiego nie pamiętam, czy dzieliłam się z Wami radością posiadania od miesiąca nowego sprzętu? I oczywiście podróże - te motocyklowe i te niemotocyklowe, między innymi nad jeziora, do lasu i w inne piękne miejsca. Na szczęście w tym cały szaleństwie udało mi się pokonać przeciwności losu i skompletować spersonalizowany boxik EastLights.com, który pojechał dziś do nowego domku ;)
Tymczasem ściskam Was, biegnę korzystać z życia i pakować plecak- już wkrótce kolejna podróż- tym razem z mamą wyruszamy na babski wypad na Kanary! Będzie się działo!